Wywiad z prof. Grzegorzem Węgrzynem- kierownikiem Katedry Biologii Molekularnej Uniwersytetu Gdańskiego.
1. Dorota Tuńska: Panie Profesorze, dokładnie 18 lat temu, w 2003 r. poznaliśmy wyniki jednego z największych przedsięwzięć współczesnej nauki – Human Genome Project. Po trwającym trzynaście lat badaniu, ogłoszono ukończenie przełomowego projektu odczytania genomu, czyli zapisu informacji genetycznej organizmu człowieka. Poznaliśmy zapis, który decyduje o większości naszych cech – wyglądzie, upodobaniach, zainteresowaniach, a także predyspozycjach zdrowotnych. Co możemy wnioskować o zdrowiu na podstawie naszego genomu?
Poznanie genomu człowieka było faktycznie dużym osiągnięciem naukowym. Określona została sekwencja nukleotydowa (czyli kolejność ułożenia nukleotydów – podstawowych „liter” w DNA) materiału genetycznego człowieka. To otworzyło wielkie możliwości zarówno badawcze jak i analizy genetycznej poszczególnych osób. Niemniej jednak musimy sobie zdawać sprawę, że chociaż znamy budowę genomu człowieka, to jednak bardzo nam jeszcze daleko do pełnego zrozumienia jego funkcjonowania. W genomie mamy około 23 tysięcy genów, wiele z nich może kodować różne warianty białek, a w komórkach dochodzi do bardzo wielu interakcji między nimi. Do tego dochodzi wpływ czynników środowiskowych i oddziaływania między komórkami. Naprawdę jeszcze sporo pracy przed naukowcami aby udało nam się zrozumieć szczegóły tych wszystkich zależności. Dlatego też z dużą rezerwą należy odnosić się do różnych prób wnioskowania o cechach konkretnych osób czy predyspozycjach na podstawie wyników prostych testów genetycznych. Można popełnić naprawdę duże błędy w ich interpretacji i zamiast pomóc to zaszkodzić, szczególnie jeśli analizy wyników podejmuje się ktoś mający niewielkie doświadczenie w genetyce.
2. D. T: Genetyka to element wiedzy o fundamentalnym znaczeniu dla wszystkich obszarów ludzkiej egzystencji. Genetyka była kluczowa w opracowaniu szczepionki mRNA, której produkcja nie byłaby możliwa bez zidentyfikowania tzw. białka wypustki, które stało się dobrym kandydatem do szczepionki. Czy możemy objaśnić jaki jest mechanizm działania szczepionek mRNA? Co się dzieje po zaszczepieniu, jak zachowuje się białko kolca po wtargnięciu do organizmu?
Zanim odpowiemy na pytanie jak działa szczepionka mRNA, musimy zaprezentować „kurs podstawowej genetyki w pigułce”. Otóż DNA złożone jest z wielu pojedynczych jednostek budulcowych, zwanych nukleotydami. Mamy ich w genomie człowieka około 6 miliardów (w komórkach rozrodczych o połowę mniej, czyli około 3 miliardów), ale występują tylko 4 rodzaje nukleotydów, zwane A, G, C i T. Pojedynczy gen, kodujący dane białko (czyli cząsteczkę wykonującą określoną funkcję w organizmie) to fragment DNA, zwykle od kilkuset to kilku tysięcy nukleotydów, o ściśle określonej kolejności nukleotydów (np. ATTTGCTTGCCAATA… itd.). Pierwszym etapem wyrażenia aktywności genu jest przepisanie informacji z tego pojedynczego genu na RNA – czyli powstaje stosunkowo krótka (jak na kwas nukleinowy) cząsteczka o kolejności nukleotydów odpowiadającej sekwencji danego genu. To jest właśnie mRNA. Kolejnym etapem jest przetłumaczenie kolejności nukleotydów z mRNA na kolejność aminokwasów (czyli też „liter” – jednostek budulcowych – ale w białku). Rodzajów aminokwasów („liter”) budujących białka mamy 20, a od ich kolejności ułożenia zależy funkcja każdego białka. Podczas procesu syntezy białka na strukturach zwanych rybosomami, dochodzi do „przetłumaczenia” sekwencji nukleotydowej mRNA na sekwencję aminokwasową białka, w ten sposób, że każdy aminokwas jest kodowany przez 3 nukleotydy (ta zasada odczytywania sekwencji nukleotydowej i tłumaczenia jej na sekwencję aminokwasową to jest tzw. kod genetyczny). W ten sposób, na podstawie genu powstaje konkretne białko. Szczepionka mRNA działa w ten sposób, że do komórki ludzkiej wprowadzane jest mRNA odpowiadające sekwencją nukleotydową genowi wirusa kodującego jedno z jego białek, w tym przypadku białko kolca wirusa SARS-CoV-2. Nasze komórki na tej podstawie produkują wtedy to białko na rybosomach, tak jak to opisaliśmy powyżej. Białko to następnie zostaje eksportowane na zewnątrz komórki, gdzie jest rozpoznawane przez układ immunologiczny jako „obce”, dlatego też komórki tego układu zaczynają wytwarzać przeciwciała skierowane przeciwko temu białku. Jedne z nich produkują od razu przeciwciała, inne – zwane komórkami pamięci – czekają aż w organizmie pojawi się ponownie białko, przeciwko któremu mogą produkować przeciwciała. Jeśli nastąpi infekcja wirusem, to przeciwciała (czy to już wyprodukowane czy to szybko wytwarzane na nowo dzięki komórkom pamięci) rozpoznają białko kolca na powierzchni wirusa, przyłączą się do niego i neutralizują całego wirusa.
3. D.T: Tal Zaks, Chief Medical Officer w Moderna, twierdzi, że za produkcję białek w organizmie odpowiada nasze DNA. Tak więc mRNA musi zmienić DNA,wpływać na nasz kod genetyczny, aby organizm mógł wytwarzać białka COVID-19, by organizm mógł wywołać odpowiedź immunologiczną, czy tak to w istocie wygląda?
Wygląda to dokładnie tak jak opisaliśmy powyżej. W ogóle powiedzenie, że ktokolwiek zmienia kod genetyczny, nawet poprzez wprowadzenie jakiejś mutacji (czyli zmiany w kolejności ułożenia nukleotydów w DNA) jest totalną nieprawdą! Kod genetyczny to reguły kodowania kolejności ułożenia aminokwasów w białku przez kolejność ułożenia nukleotydów w kwasach nukleinowych (DNA i RNA). Zatem kod genetyczny nie zmienia się w ten sposób. Co więcej, wszyscy używamy tego samego kodu genetycznego, i Pani i ja i wszyscy ludzie – ba, ogromna większość organizmów, od bakterii do ssaków (wyjątki są, ale bardzo nieliczne). Mówiąc, że ktoś zmienia kod genetyczny to tak jakby powiedzieć, ktoś zmienia alfabet. Przecież tworząc nowe albo zmienione słowa nie zmieniamy alfabetu! „A” oznacza cały czas „A”, a nie inną zgłoskę. Można natomiast zmieniać kolejność liter w słowach, tak jak można zmieniać kolejność nukleotydów w DNA, czyli sekwencję nukleotydową, a nie kod genetyczny. Ale wracając do pytania, aby nasze komórki wytwarzały białko wirusa, wprowadza się do nich mRNA kodujące to białko. I tyle. Żadnych innych zmian w naszym genomie się nie wprowadza.
4. D. T: Czy jest możliwe włączenie się mRNA ze szczepionki do genomu? Jeśli nie, czy jest to poparte badaniami?
Cząsteczki mRNA nie mogą zostać wbudowane do DNA. To dwa różne kwasy nukleinowe i komórki mają wiele mechanizmów zabezpieczających przed wbudowaniem nie tylko całych cząsteczek RNA ale nawet nukleotydów je budujących do DNA. Te zabezpieczenia są znane od dawna i są tysiące prac naukowych na temat ich funkcjonowania. Musimy też pamiętać, że przecież tysiące różnych genów ludzkich ulegają ekspresji w każdej naszej komórce, a to oznacza, że produkowane są tysiące różnych cząsteczek mRNA. Gdyby były one włączane do naszego genomu, to powstałby niesamowity „bałagan” w sekwencji naszego DNA. Może śmiało powiedzieć, że gdyby włączanie mRNA do DNA było możliwe i występowało powszechnie, to nie tylko ludzie, ale większość organizmów nie mogłaby istnieć, ze względu na niestabilność genomów. Zobaczmy co się dzieje z organizmem, gdy uszkodzeniu ulega jeden gen – powstają choroby genetyczny, w większości o bardzo ciężkim przebiegu. Co by się działo gdyby mRNA tysięcy różnych genów było wbudowywane w przypadkowe miejsca naszego genomu i tym samym uszkadzało wiele naszych genów? Życie takie jakie znamy nie byłoby możliwe. Skoro jednak żyjemy i inne organizmy również, to znaczy że takie procesy jeśli zachodzą, to są przynajmniej tak mało prawdopodobne i tak niezwykle rzadkie (w biologii nigdy nie powinniśmy mówić, że coś jest niemożliwe….), ewentualnie integracja może zachodzić w specyficznych miejscach genomu, nie stanowiących zagrożenia dla funkcjonowania genów, że jest to mało niebezpieczne i nasze komórki potrafią je tolerować, nie stanowią więc dla nas wielkiego zagrożenia.
5. D.T: Noblista, H. M. Temin, który w 1975 roku, odkrył enzym odwrotnej transkryptazy, twierdzi, że w komórkach ludzkich istnieją endogenne enzymy pochodzenia retrotranspozonowego, które dokonują właśnie takiej odwrotnej transkrypcji. Sekwencje te stanowią aż 60% naszego genomu. Stwarza to potencjalną możliwość, że mRNA ze szczepionki mógłby być przekopiowany na cDNA, w genomie człowieka. Ponadto obecność retrowirusów, którym zainfekowana jest znakomita większość populacji powoduje zjawisko odwrotnej transkryptazy, a więc może potrzeba badań, by to potwierdzić lub wykluczyć?
Oczywiście odwrotne transkryptazy, czyli enzymy przepisujące sekwencje RNA na DNA (czyli odwrotnie niż się to dzieje podczas pierwszego etapu ekspresji genów, o czym mówiliśmy) są znane od dawna. Faktycznie są one kodowane zarówno przez specyficzne wirusy, ale także przez tzw. retrotranspozony – ruchome elementy genetyczne w naszym genomie (zwane czasami „skaczącymi genami”). Ale musimy pamiętać, że żadna ze znanych odwrotnych transkryptaz nie jest w stanie przepisać dowolnej sekwencji RNA na DNA. Te enzymy są specyficzne albo wymagają specyficznej sekwencji tak zwanego startera, czyli cząsteczki wskazującej jaką sekwencję RNA należy przepisać na DNA. Zatem nie jest to tak, że dowolna cząsteczka RNA może być w komórce przepisana na DNA – zarówno retrowirusy jak i retrotranspozony kodują enzymy kopiujące ich własne RNA, a nie jakiejkolwiek. Oczywiście można zakładać, że istnieje możliwość „pomyłki” odwrotnej transkryptazy, lecz tak jak powiedziałem poprzednio, takie zjawiska są zapewne rzadkie i nie stanowiące dużego niebezpieczeństwa.
6. D.T: Gdyby rzeczywiście mRNA mogło zostać włączone do naszego genomu, jakie byłyby tego konsekwencje?
Byłyby ogromne, w zasadzie trudne do przewidzenia. Ale tysiące produkowanych przez nasze komórki mRNA, bez żadnych szczepionek, nie są włączane do naszego genomu, zatem takie potencjalne konsekwencje pozostają jedynie w sferze domniemywań, niż realnego zagrożenia, ewentualnie są na tyle rzadkie albo występują w specyficznych miejscach poza obrębem ważnych genów, że nasze komórki mogą normalnie funkcjonować.
7. D.T: Jeżeli po zaszczepieniu system produkcji przeciwciał zostaje uruchomiony, to jak wyłączyć ten system? Kiedy komórki wiedzą, że powinny przestać wytwarzać to „wirusowe białko” ?
Komórki oczywiście „nie wiedzą” kiedy „powinny” przestać produkować białko wirusa, natomiast ta produkcja jest ograniczona przez fakt, że cząsteczki mRNA są niestabilne w komórkach, to znaczy są dość szybko i efektywnie degradowane przez enzymy komórkowe (tak zwane rybonukleazy). Oczywiście jeśli w komórce zabraknie konkretnego mRNA, to odpowiednie białko nie będzie już syntezowane.
8. D.T: Kolejnym niepokojącym doniesieniem naukowców, jest to, że białko wirusa SARS-CoV-2 wytwarzane również poprzez mRNA podawane w szczepionkach zmienia funkcję bariery krew-mózg, co może prowadzić do jej wzmożonej przepuszczalności i penetracji. Przekroczenie bariery krew-mózg wywołuje objawy neurologiczne o różnym stopniu nasilenia, od łagodnych do ciężkich. Symptomy mogą wystąpić natychmiast albo ujawnić się z opóźnieniem, nawet po kilku latach.
To co wiadomo z literatury, to że białko kolca może przechodzić przez barierę krew-mózg (badania wykonane na modelu mysim). Faktycznie, opublikowano też wyniki badań na modelach bariery krew-mózg, które sugerują, że białko to może zmieniać właściwości tej bariery. Z tym, że prace te wskazują raczej na to w jaki sposób może dochodzić do różnych powikłań ze strony układu nerwowego po zakażeniu wirusem SARS-CoV-2 i przejściu COVID-19. To mogą być rzeczywiście poważne konsekwencje, ale właśnie dlatego bardziej powinniśmy obawiać się zakażenia samym wirusem, niż zastosowania szczepionki, gdzie produkcja białka zachodzi głównie lokalnie. Przecież przy zakażeniu wirusem, namnaża się on w naszych komórkach produkując bardzo liczne wirusy potomne, które rozprzestrzeniają się po naszym organizmie i jeśli dostaną się do układu nerwowego mogą potencjalnie wywołać wiele groźnych skutków.
9. D.T: Czy mógłby Pan objaśnić na czym polega zjawisko tzw. wirusowej ucieczki immunologicznej? Jeden z czołowych wirusologów dr Geert Vanden Bossche twierdzi, że podawanie szczepionek wywoła właśnie taki efekt, konsekwencją którego będzie przekształcenie obecnie mutującego wirusa w groźny patogen, o znacznie większej sile zakaźności i chorobotwórczości i że te masowe szczepienia spowodują globalną katastrofę na ogólnoświatową skalę. Apeluje do WHO o wstrzymanie akcji szczepień.
Tak zwana „ucieczka immunologiczna” to zjawisko znane od dawna. Ale nie występuje ono tylko pod wpływem stosowania szczepionek lecz także w warunkach naturalnych. Chodzi o to, że wytwarzając przeciwciała przeciwko białkom wirusa (czy też konkretnemu białku) eliminujemy takiego wirusa, gdyż wiążące się do niego przeciwciała doprowadzają do jego niszczenia. Ale pamiętajmy, że genomy wirusów (tak samo jak genomy wszystkich innych organizmów) mutują – to znaczy przypadkowo może się zmienić sekwencja nukleotydowa w którymś z genów. Większość mutacji ma niekorzystny wpływ na funkcjonowanie wirusa, bo mutacja powoduje zmianę kodowanego przez dany gen białka, które przestaje spełniać swoją rolę. Ale co jakiś czas mogą się zdarzyć mutacje, które pomimo tego, że spowodują pewną zmianę w budowie danego białka, to pozwolą na jego funkcjonowanie. Jeśli taka zmiana spowoduje, że białko to będzie jednocześnie gorzej rozpoznawane przez przeciwciała, to taki zmutowany wirus będzie miał większe szanse wymknięcia się spod kontroli immunologicznej naszego organizmu. Ale będzie niezależnie od tego, czy przeciwciała te powstaną w wyniku szczepienia czy w wyniku przejścia infekcji wirusem. Oczywiście zakażone takim zmutowanym wirusem organizmy zaczną wytwarzać przeciwciała łączące się z tym nieco zmienionym białkiem, ale zanim to się stanie, wirus będzie mógł się namnożyć. Taka „wojna” wirusów z układem immunologicznym zakażanych organizmów trwa od milionów lat i nie jest niczym wyjątkowym. Z tego samego powodu, czyli pojawiania się mutacji, musimy ciągle wytwarzać nowe szczepionki przeciwko wirusowi grypy – tak aby nasz organizm wytwarzał przeciwciała wiążące się efektywnie z coraz nowymi formami wirusa.
10. D.T: Dr Bossche wyjaśnia jednak, że szczepionki na COVID-19 wyzwalają produkcję bardzo specyficznych przeciwciał, które konkurują z naturalnymi mechanizmami obronnymi osób, które otrzymały szczepionki. Naturalne systemy obronne tych, którzy zostali zaszczepieni, są tłumione, ponieważ specyficzne przeciwciała, które zostały wyprodukowane przez szczepionkę po prostu przejmują kontrolę. Te specyficzne przeciwciała, wytwarzane przez szczepionki są trwałe. Brzmi to jak kasandryczna wizja, ale czy możliwa?
Szczerze mówiąc, to na podstawie dostępnej wiedzy, nie widzę uzasadnienia dla takiego twierdzenia. Szczepionki na COVID-19 zawierają mRNA dokładnie takie samo jak to, które występuje w przypadku zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Przecież aby wirus mógł produkować swoje białka w zakażonych komórkach, też musi w naszych komórkach być obecne wirusowe RNA i to w dużych ilościach. Białko kolca produkowane na podstawie mRNA ze szczepionki jest zatem takie samo, jak białko kolca produkowane w dużych ilościach w naszych komórkach po zakażaniu wirusem. Nie ma zatem żadnych powodów aby twierdzić, że powstające w obu przypadkach przeciwciała są inne. Trwałość przeciwciał powstających w wyniku działania szczepionki i tych, które powstały w wyniku zakażenia wirusem jest dokładnie taka sama – przeciwciała to też specyficzne białka, ale ich funkcją jest jedynie oddziaływanie z „obcym” dla organizmu białkiem, nie mają natomiast możliwości aktywnej kontroli procesów odpornościowych.
11. D.T: W doniesieniach naukowych pojawiają się też obawy o ewentualny wpływ szczepionki na zdrowie reprodukcyjne ludzi. Negatywny wpływ szczepionki na procesy rozrodcze powodowany ma być podobieństwem białka kolca wirusa i białka syncytyny, która uczestniczy zarówno w procesie prokreacji, jak i jest obecna w plemnikach.
To są póki co rozważania na podstawie porównania sekwencji białek kolca i syncytyny. Swoją drogą, to podobieństwo co prawda istnieje, ale nie jest bardzo duże. Pytanie oczywiście czy może dochodzić do reakcji krzyżowej przeciwciał, to znaczy czy przeciwciała skierowane przeciwko białku kolca mogłyby niespecyficznie oddziaływać z syncytyną. Na podstawie dostępnej wiedzy wydaje się, że prawdopodobieństwo takich reakcji jest stosunkowo niewielkie. Niemniej jednak, jeśli faktycznie podobieństwo białka kolca do syncytyny miałoby stanowić pewne zagrożenie dla zdolności reprodukcyjnych człowieka, to tym bardziej powinniśmy się obawiać zakażeń wirusem SARS-CoV-2, który przecież niesie na swojej powierzchni wiele kopii białka kolca i może rozprzestrzeniać się w naszym organizmie.
12. D.T: Dlaczego promuje się szczepienia wśród dzieci, które są narażone na bardzo niskie ryzyko zachorowania, szczególnie ciężkiej choroby wywołanej przez COVID-19. Najbardziej aktualne dane z American Academy of Pediatrics wykazały, że „Dzieci stanowiły 0,00–0,19% wszystkich zgonów z powodu COVID-19, a 10 stanów [USA] zgłosiło zero zgonów dzieci. W raportach stanowych 0,00–0,03% wszystkich przypadków COVID-19 u dzieci zakończyło się śmiercią.
Ta strategia zakłada po prostu zaszczepienie jak największej części populacji aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Pamiętajmy, że osoby, które przechodzą chorobę łagodnie w dalszym ciągu mogą efektywnie zarażać innych ludzi. Ponadto, notuje się coraz więcej zachorowań na COVID-19 o ciężkim przebiegu wśród dzieci i mimo że statystycznie śmiertelność jest dużo niższa niż u dorosłych, choroba może prowadzić do poważnych powikłań. Jeśli zatem istnieje szansa na łagodniejszy przebieg choroby, a jednocześnie ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa, którą daje szczepienie, to próbuje się tę szansę wykorzystać.
13. D.T: Wiemy już, że ta szczepionka nas nie chroni przed zakażeniem koronawirusem i zachorowaniem na Covid, nie wiadomo też czy przerywa transmisję wirusa, ponadto powstała w tak krótkim czasie, oparta jest na technologii mRNA, nigdy dotąd niestosowanej wśród ludzi, zwłaszcza, że wcześniejsze prace nad szczepionką mRNA przeciwko wirusowi grypy, Moderna po wielu latach zawiesiła ze względu na liczne skutki uboczne. Obecna szczepionka dopuszczona została w trybie emergency, a badania kliniczne się nie zakończyły, III faza badań ma trwać do 2023 r. a tymczasem mamy ogólnoświatową akcję promocji szczepień, gdzie ludziom zdrowym, dzieciom, kobietom w ciąży podaje się ten preparat, czy to nie jest nadmierna przezorność, żeby nie powiedzieć szaleństwo?
Oczywiście, że nie ma gwarancji, iż osoba zaszczepiona nie zachoruje na COVID-19. Natomiast istnieją poważne przesłanki aby twierdzić, iż przebieg choroby będzie u dużej części zaszczepionych osób łagodniejszy. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z odmianą wirusa, z którą do tej pory się nie spotkaliśmy a objawy chorobowe przez niego wywoływane są nietypowe i bardzo różnorodne, niestety włącznie z bardzo ciężkimi zakażeniami i śmiercią pacjentów. Tak szybkie wprowadzenie szczepionek było na pewno spowodowane sytuacją epidemiczną. Osoby odpowiedzialne za politykę zdrowotną wielu państw musiały zdecydować co będzie większym ryzykiem – wprowadzenie masowych szczepień preparatami, które przeszły co prawda badania kliniczne, ale nie tak dokładne jak w przypadku innych szczepionek, czy pozostawienie sytuacji takiej jaka jest. Wydawało się, mając dane z wielu krajów, w których liczba zgonów oraz ciężkich powikłań po przejściu COVID-19 była naprawdę duża, że pozostawienie pandemii niejako „samej sobie” jest jednak zbyt ryzykowne i może pociągnąć za sobą dużo bardziej nieobliczalne skutki niż wprowadzenie tych szczepień. Pamiętajmy, że oprócz zachorowań na COVID-19, ogromnym dramatem jest drastyczne ograniczenie pomocy medycznej dla osób cierpiących z powodu innych chorób, co jest pochodną ograniczeń związanych z pandemią. Wprowadzenie masowych szczepień ma być także sposobem wyjścia z tej niezwykle trudnej sytuacji. Czy skutecznym? No to pytanie na razie nikt nie jest teraz w stanie odpowiedzieć.
14. D.T: Skoro nie wiemy czy te szczepionki będą skuteczne, to dlaczego pojawiają się głosy o przymuszaniu do szczepień, już teraz w wielu krajach premiuje się ludzi zaszczepionych, czy to jest dobry kierunek?
To jest pochodna tej polityki, o której mówiłem przed chwilą. Zakłada się, że jedyną szasną na opanowanie pandemii w stosunkowo krótkim czasie są masowe szczepienia. Stąd pomysły takich właśnie rozwiązań. Pamiętajmy, że skuteczność szczepień w skali populacji jest odpowiednia tylko wtedy, gdy zaszczepionych będzie większość osób. Inaczej wirus będzie się dalej rozprzestrzeniał. Inne choroby, które udało się wyeliminować albo drastycznie ograniczyć poprzez szczepienia zostały opanowane tylko w wyniku masowych szczepień, a nie szczepień pojedynczych osób – w skali populacji, zaszczepienie małego odsetka osób niewiele daje.
15. D.T: Dlaczego szczepi się masowo Polaków na SARS-CoV-2, kiedy wiadomo, że od zaprojektowania szczepionek wytworzyły się nowe mutacje wirusa, na które szczepionki nie są skuteczne?
Z jednej strony pamiętajmy, że w wyniku zastosowania szczepionki produkowane jest całe białko wirusa i przeciwko różnym fragmentom tego białka są wytwarzane przeciwciała. Zatem jeśli w wyniku mutacji zmieni się jedna część białka, to co prawda będzie ono może słabiej rozpoznawane przez przeciwciała wytworzone przeciwko jego „przodkowi”, ale jednak te oddziaływania powinny pozostać na pewnym poziomie. Prawdopodobieństwo, że tych oddziaływań w ogóle nie będzie jest małe, zatem szczepionki powinny w dalszym ciągu być stosunkowo skuteczne, nawet przeciwko mutantom wirusa. Oczywiście, jeśli te mutacje będą się akumulować, to zapewne trzeba będzie w niedalekiej przyszłości stworzyć zmodyfikowaną szczepionkę, w wyniku której będą powstawać białka tych zmutowanych form wirusa. Taki scenariusz jest prawdopodobny, ale zależy też od tego jak skutecznie będziemy w stanie ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa teraz.
16. D.T: Panie profesorze na zakończenie, czy możemy powiedzieć, że te szczepionki są bezpieczne?
Nie można powiedzieć, aby jakakolwiek ingerencja w nasz organizm była 100% bezpieczna. Dotyczy to nie tylko szczepionek, ale też każdego leku. Proszę przeczytać ulotkę załączoną do dowolnego leku i zobaczyć listę możliwych efektów niepożądanych. A jeśli spojrzymy na silne leki, to ta lista jest naprawdę długa i zawiera poważne ostrzeżenia. Czasami efekty niepożądane są bardzo silne. Ale mamy do wyboru albo stosować te leki czy szczepionki, wiedząc o potencjalnych efektach ubocznych, albo nie robić nic i pozwalać różnym chorobom rozwijać się i liczyć tylko na nasze naturalne procesy obronne – niestety one potrafią albo zawodzić albo być niewystarczające, żeby wyzdrowieć. Musimy zawsze szacować co jest większym ryzykiem: brak leczenia i narażanie się na ciężki przebieg choroby lub nawet śmierć, czy też zastosowanie leków albo szczepionek, dających większą szansę na – odpowiednio – wyzdrowienie albo przynajmniej uniknięcie ciężkiego przebiegu Covid, jednak z możliwością wystąpienia objawów ubocznych.
D. T: Obserwujemy doniesienia, że objawów ubocznych jest coraz więcej, zatem z rozwagą należy podejmować decyzję odnośnie swojego zdrowia. Dziękuję za rozmowę.