Anita Sokołowska – aktorka filmowa i teatralna, znana z roli Leny w serialu „Na dobre i na złe” oraz z roli Zuzy w serialu „Przyjaciółki”.
Kinga Tuńska: Pani Anito w ostatnim czasie popularne stało się powiedzenie, że jesteśmy tym co jemy, czy Pani się z tym zgadza?
Anita Sokołowska: Oczywiście zgadzam się z tym, że jesteś tym co jesz. To jak się odżywiamy jest dla nas bardzo ważne, bo przecież to co jemy buduje każdą komórkę naszego ciała. Mam też taką filozofię, że jesteś tym jak pracujesz, jesteś tym co grasz. To co robimy, to jak żyjemy daje nam siłę albo nam ją zabiera.
K.T: To z czego Pani czerpie siłę?
A.S: Ogromną siłą napędową jest dla mnie mój synek Antoś, myślę, że w ogóle z rodziny dużo się czerpie. Mam to szczęście, że często pracuję ze swoim partnerem i jest to naprawdę fajne, bo spędzamy ze sobą dużo czasu np. podczas przygotowań do spektaklu. Jedynym minusem tej sytuacji jest to, że kiedy pojawiają się trudności w pracy, to oboje tym żyjemy, za to gdy wszystko się układa mamy oboje z tego dużo radości, co pozytywnie przekłada się na nasze życie. Rodzina i praca daje mi poczucie sensu i sprawa, że jestem szczęśliwa.
K.T: Wręcz jest Pani najszczęśliwszą kobietą na świecie, tak o sobie mówi w wywiadach.
A.S: Jestem kobietą spełnioną, lubię siebie, jest mi ze sobą dobrze, a to dlatego że jestem świadoma siebie. Umiem dostrzegać szczęście w najdrobniejszych momentach życia, choćby w rozmowie z dzieckiem. Na nic nie mogę narzekać, mam udane życie i pracę, którą kocham. Daje mi to dużo satysfakcji, czy to nie jest szczęście?
K. T: Do tego wszystkiego dodałabym jeszcze zdrowie. Co dla Pani znaczy żyć zdrowo? Czy w dzisiejszych czasach jest to w ogóle możliwe?
A.S: Wie Panie to jest okrutne pytanie, bo po trzech miesiącach zimy w Polsce jest zagrożenie smogiem. Nie można dziecka wyprowadzić na spacer w Warszawie i podobnie jest w większych miastach. To w ogóle o czym my rozmawiamy? O jakim zdrowym życiu i żywieniu? To jest straszne, że sami sobie zrobiliśmy taką pętle. Jeśli nie możemy przebywać bezpiecznie na świeżym powietrzu, ziemia jest nasiąknięta chemią, to tym bardziej nie możemy mówić o bezpieczeństwie naszej żywności.
K.T: Jest w tym dużo racji, jednak żywność musi spełniać określone normy i coraz więcej pojawia się producentów, którzy dbają o jakość oferowanych produktów. I to my konsumenci wymuszamy na nich podnoszenie tych standardów.
A.S: Rzeczywiście piłka jest po stronie producentów żywienia. Ich uczciwość, że to co kupujemy i to co jest napisane na produkcie pokrywa się z rzeczywistością. To, że jak pójdziemy do pani na bazarze i będziemy chcieli kupić jajka to, że te jajka faktycznie są od kur z wolnego wybiegu. Tylko uczciwość tej pani i innych producentów da nam pewność, że kupimy świeże i zdrowe produkty.
K.T. Czy przykłada Pani dużą wagę do produktów, z których przygotowuje Pani posiłki i czy gotuje Pani sama ?
A.S: Dziecku przygotowuje sama, staram się, żeby posiłek był świeży, składał się z dużej ilości warzyw. Mam ograniczony czas na życie rodzinne, mam zbyt dużo pracy, dlatego zawsze wolę wyjście do dobrej restauracji niż spędzać czas w domu na gotowaniu. Po prostu szkoda mi tego czasu. Przy intensywnym trybie życia dbanie o to jak się je, jest dosyć trudne. Oczywiście staram się kupować organiczne produkty, jak najmniej przetworzone, zdrowe, ale chodzę do supermarketów, bo jeżeli mam chwilę na zrobienie zakupów to muszę pójść do sklepu gdzie mogę dostać większość potrzebnych rzeczy. Przy czym zatrzymuję się przy półkach ze zdrową żywnością. Jeżeli mogę kupić coś nieprzetworzonego to robię to. Jem wędliny, jem mięso i staram się żeby to było ze sprawdzonych hodowli. Teraz mamy dostęp w weekendy do targów i jeżeli mam czas, to zawsze wybiorę zakupy od lokalnych dostawców.
K.T: Teraz rzeczywiście jest tak, że jak idziemy do marketu, to na każdym produkcie widnieje etykieta co jest w nim zawarte, dotyczy to także pieczywa, wiemy w jakich proporcjach i jakiej mąki użyto do pieczenia, ile jest żyta, pszenicy czy orkiszu etc… to jest bardzo pomocne przy dokonywaniu właściwych wyborów zakupowych
A.S: Tak, dodatkowo są specjalne aplikacje, które można ściągnąć na telefon. Skanujesz kod kreskowy danego produktu i wyświetla Ci się dokładnie z czego składa się ten produkt, co w nim jest zdrowego, a co nie jest.
K.T: To bardzo dobre rozwiązanie, chyba jednak niezbyt popularne, bo wielu ludzi nadal nie czyta etykiet, widać to po tym co wrzucają do swoich koszyków,mimo, że media od lat uświadamiają ludzi w tej sprawie.
A.S: Oczywiście do zrobienia jest jeszcze dużo, zmiany zawsze wymagają czasu, ale to dobrze, że dziennikarze angażują się w te sprawy, wykonują dobrą i pożyteczną pracę. Kiedyś nie było opisane ile produkt ma kalorii, co zawiera, czego powinniśmy unikać. Zrobiliśmy kapitalny wielki skok.
K.T: Czy mając tyle niesprzyjających okoliczności, o których wspominałyśmy na początku naszej rozmowy, możemy podać jakąś receptę na zdrowie?
A.S: Myślę, że w tym zabieganiu, w codziennym pośpiechu to zdrowy rozsądek jest tym czymś co powinno nas spionizować i trzymać. Kupowanie rzeczy najmniej przetworzonych, że jeśli mąka to nie biała tylko razowa albo ryżowa, cukier nie biały a brązowy, że herbata liściasta nie w torebkach które podobno są nasączone niklem. Staram się jeść owsianki, komosę ryżową, chleb razowy, ciemny, kupiony w dobrej piekarni, to takie podstawowe rzeczy. Może receptą będzie również próba zrozumienia jak to jest zrobione i trzymanie się stałych sprawdzonych przez siebie produktów. Tak naprawdę ostatnio dowiedziałam, się że wszystkie ryby z Bałtyku nie powinny być spożywane to co my mamy teraz jeść?
K.T: Teraz trendy są świeżo wyciskane soki, doskonałe źródło witamin i polifenoli, czy takie koktajle znajdują się w Pani jadłospisie?
A.S: Oczywiście i nie jest to kwestia mody, tylko bardziej myślenia o zdrowiu. Soki wyciskam, piję bardzo dużo koktajli, bardzo je lubię, zawsze rano staram się pic jakiś zdrowy koktajl z warzyw i owoców.
K.T: Żyjemy w zbyt dużym tempie, mamy zbyt wiele obowiązków, brakuje nam czasu na relaks, dopada nas stres. Jak Pani radzi sobie z kontrolą stresu?
A.S: Nie jest to łatwe, uważam, że tylko zdrowy rozsądek może nas uchronić, żeby się nie poddawać emocjom. Staram nie wkręcać się w negatywne sytuacje. Odkąd pojawił się Antoś zaczęłąm skupiać się na zadaniu do wykonania w tym momencie. Nie myślę o pracy, o nienauczonym tekście, o tym , że brakuje mi czasu na wiele jeszcze innych zajęć. Jestem tu i teraz i staram się ten czas wykorzystać najlepiej jak się da. Dla komforu psychicznego trzeba umieć znaleźć czas na zabawę z dzieckiem, rozmowę z partnerem. Wiem, że praca jest tylko pracą, a życie jest życiem i trzeba te dwie rzeczy mocno rozdzielić. Im jestem starsza tym mi to łatwiej przychodzi, to taka mądrość życiowa. Nie twierdzę, że osiągnęłam w tym poziom mistrza, jednak z wiekiem wszystko się lepiej opowiada i układa. Tak jest przynajmniej w moim przypadku.
K.T: Dziękuję za rozmowę.