Medycyna nuklearna – Wczesna diagnoza, lepsze leczenie

Medycyna nuklearna

Medycyna nuklearna to dziedzina diagnostyki i leczenia, która wykorzystuje izotopy promieniotwórcze do obrazowania funkcji narządów oraz precyzyjnej terapii. W przeciwieństwie do tradycyjnych badań obrazowych, takich jak RTG, USG czy rezonans magnetyczny, badania medycyny nuklearnej pokazują procesy metaboliczne i funkcjonalne toczące się w organizmie – często jeszcze zanim pojawią się zmiany widoczne w strukturze tkanek. Dzięki temu możliwa jest wcześniejsza i bardziej trafna diagnoza oraz skuteczniejsze leczenie, co przekłada się na lepsze rokowanie pacjenta, oszczędność czasu i środków.

Mimo to w Polsce dostęp do procedur medycyny nuklearnej jest poważnie ograniczony. Powód? Limity administracyjne, które – jak podkreśla dr n. med. Andrzej Kołodziejczyk, kierownik Zakładu Medycyny Nuklearnej 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką SP ZOZ we Wrocławiu oraz prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej – nie mają żadnego uzasadnienia merytorycznego.

Dlaczego medycyna nuklearna jest tak wyjątkowa?

To jedyna metoda diagnostyczna, która nie pokazuje wyłącznie struktury narządu, lecz jego funkcję – metabolizm, przepływ krwi, aktywność komórek. Takie podejście pozwala na wczesne wykrywanie wielu chorób, zanim dają objawy lub zanim zmiany będą widoczne w klasycznych badaniach obrazowych. W praktyce oznacza to możliwość leczenia na najwcześniejszym etapie oraz monitorowania skuteczności terapii — a w razie potrzeby, szybkiej korekty leczenia. Warto też podkreślić, że dla większości procedur radioizotopowych nie istnieją alternatywy spełniające tę samą funkcję diagnostyczną.
Co więcej, wiele procedur radioizotopowych nie ma żadnych odpowiedników – oznacza to, że bez nich nie da się zdobyć porównywalnej informacji diagnostycznej.

Obecna dostępność badań w Polsce

Niestety, dostępność do procedur medycyny nuklearnej jest w Polsce bardzo ograniczona. Głównym powodem są limity wynikające z kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jedyną grupą pacjentów pozbawioną limitów są osoby objęte szybką ścieżką onkologiczną (karta DiLO). Ale nawet ta ścieżka nie wystarcza – nie obejmuje pacjentów neurologicznych, kardiologicznych, endokrynologicznych czy pulmonologicznych. Co więcej, w ramach DiLO można wykonać tylko badania z pierwszego etapu diagnostyki, a nie te kontrolne, które sprawdzają skuteczność leczenia.

Konkretne przykłady – kiedy liczy się czas Przykłady kliniczne i konsekwencje ograniczeń

PET w chłoniakach, ocena zaawansowania raka płuca czy monitorowanie terapii raka jelita grubego to procedury wykonywane na konkretnych etapach leczenia, zgodnie z międzynarodowymi standardami. Ograniczanie dostępu do nich skutkuje opóźnieniami i niepewnością terapeutyczną. W konsekwencji klinicyści podejmują decyzje „na ślepo”, co może wpłynąć negatywnie na wyniki leczenia.

Czy ograniczenia mają chronić budżet?

To błędne podejście. Po pierwsze, medycyna nuklearna nie jest wykorzystywana masowo ani przesiewowo – obowiązują ścisłe wskazania, a każde użycie źródła promieniowania reguluje prawo atomowe. W praktyce oznacza to, że liczba badań nie wzrośnie nagle po zniesieniu limitów, bo ich zastosowanie zawsze wymaga uzasadnienia klinicznego. Po drugie – to właśnie te procedury pomagają oszczędzać. Pozwalają uniknąć kosztownego leczenia nieskutecznego, skracają czas hospitalizacji, umożliwiają szybszy powrót pacjenta do aktywności zawodowej.

PET – przykład systemowego absurdu

Pozytonowa tomografia emisyjna (PET) to jedno z kluczowych badań w onkologii. A jednak w Polsce nadal obowiązują limity ilościowe i jakościowe jego wykonywania. Kwalifikacja do PET nie opiera się na aktualnych standardach medycznych, lecz na kryteriach zapisanych w zarządzeniu Prezesa NFZ – sprzed 14 lat. To oznacza, że lekarze muszą stosować przestarzałe kryteria, które nie odzwierciedlają dzisiejszej wiedzy i praktyki klinicznej.

Skutki ograniczeń – od kolejek po gorsze rokowania

Limity oznaczają kolejki i opóźnienia, a te – pogorszenie wyników leczenia. Argument ograniczania kosztów nie sprawdza się w przypadku medycyny nuklearnej. Badania te są ściśle regulowane przez prawo atomowe, a wskazania do ich wykonania są precyzyjnie określone. To sprawia, że nie istnieje ryzyko nadużywania tych procedur.

Przez ponad 30 lat pracy klinicznej dr Kołodziejczyk nie spotkał się z przypadkiem nieuzasadnionego wykonania badania radioizotopowego. Same procedury są często wielokrotnie tańsze od kosztownych terapii, które pomagają właściwie zaplanować lub wykluczyć.

Nie można mówić o optymalnym leczeniu, jeśli nie mamy precyzyjnej diagnozy. W kardiologii procedury radioizotopowe.

Efekt ekonomiczny: mniej kosztów, więcej efektów

Szybka diagnoza oznacza szybsze leczenie, mniejszy koszt terapii, krótszą hospitalizację i większe szanse na powrót pacjenta do pracy. To inwestycja, która się opłaca – także finansowo.

Czy będzie zmiana? Wniosek do Ministerstwa Zdrowia i apel środowiska

4 kwietnia 2025 roku, środowisko medycyny nuklearnej – wspierane przez specjalistów z wielu dziedzin – wystosowało do Ministerstwa Zdrowia formalny wniosek o zniesienie limitów na procedury radioizotopowe. W argumentacji podkreślono m.in.: brak ryzyka nadużywania procedur, konieczność dostosowania przepisów do aktualnej wiedzy medycznej, rolę medycyny nuklearnej jako komplementarnej wobec innych dziedzin, bezpośredni wpływ tych procedur na proces leczenia i jego koszty. Czekają na odpowiedź.

Apel środowiska: medycyna nuklearna wymaga priorytetu

Medycyna nuklearna to narzędzie usługowe – wspiera inne dziedziny, wpływa na cały proces leczenia i bezpośrednio decyduje o rokowaniu. Dlatego musi zyskać status priorytetowy. Przykład? Zniesienie limitów na rezonans magnetyczny nie doprowadziło do nadużyć, ale poprawiło jakość diagnostyki. Tak samo będzie w przypadku procedur radioizotopowych.

To nie tylko postulat środowiska medycyny nuklearnej. To wspólny głos wielu lekarzy – klinicystów, którzy chcą leczyć skutecznie i zgodnie ze współczesną wiedzą. Medycyna nuklearna musi być w pełni dostępna – w służbie pacjenta. Zniesienie limitów to nie przywilej — to konieczność wynikająca z postępu medycyny, odpowiedzialności klinicznej i zdrowego rozsądku ekonomicznego

Tekst: Marta Sułkowska

Podziel się na:

P9088766PP_A

Subskrybuj

Najświeższe informacje na temat tego, co Nas porusza, prosto na twoją skrzynkę e-mail.