W nowo otwartej śródziemnomorskiej restauracji PRIMITIVO Kuchnia i Wino w Warszawie, odbyło się spotkanie prasowe z udziałem ambasadorek czwartej edycji kampanii #lubiesiebie, której inicjatorem jest dr Franciszek Strzałkowski, właściciel Kliniki Strzałkowski. Panel dyskusyjny poprowadziła współtwórczyni projektu Joanna Sokołowska-Pronobis, która tym razem zaprosiła do opowiedzenia o swojej drodze do samoakceptacji : Dorotę Landowską, Monikę Krzywkowską, Katarzynę Zawadzką, Alkę Adamowicz znaną w sieci jako @alka_positive oraz Karolinę Matusik, laureatkę konkursu Kliniki Strzałkowski.
Te wyjątkowe osobowości dołączyły do grona fantastycznych ambasadorek poprzednich edycji kampanii, które były obecne na spotkaniu: Katarzyny Herman, Katarzyny Żak, Marii Sadowskiej, Aleksandry Hamkało i Joanny Liszowskiej.
Projekt ten gromadzi kobiety sukcesu, spełnione, inspirujące i pełne pasji, reprezentujące różne wieki i zawody, ale łączy je przekonanie, że akceptacja samego siebie jest kluczowa dla osiągnięcia osobistego sukcesu.
„Od najmłodszych lat nasza pewność siebie i akceptacja samego siebie często są niedoładowane. Opuszczamy dom niepewni siebie, szukając siebie, ciągle porównując się z innymi. Nigdy nie jesteśmy wystarczająco ładne, szczupłe, zabawne czy inteligentne. Zawsze czujemy się niedoskonałe. Dopiero praca nad sobą, ograniczenie wewnętrznego krytyka, który nas ciągle dręczy, może odkryć przed nami naszą wyjątkową piękność. Z wiekiem zaczynamy bardziej siebie akceptować, wybaczamy sobie więcej, dajemy sobie więcej luzu, zaczynamy doceniać siebie bardziej. To efekt doświadczeń życiowych, które zmieniają nasz system wartości. To, co kiedyś było dla nas ważne lub blokujące, nagle traci na znaczeniu. Dla mnie hasło „lubię siebie” jest wynikiem obserwacji i doświadczeń, które przynoszą nam dobro. Przynajmniej dla mnie tak jest. Powinniśmy być dla siebie bardziej wyrozumiali i delikatni, ale to wymaga czasu, więc dajmy sobie go” – mówi Monika Krzywkowska.
„Lubię siebie„, „kocham siebie” – to słowa, które powinny być naszymi towarzyszami od pierwszych dni życia, a jeśli ich nie usłyszałyśmy, powinnyśmy je traktować jak codzienną modlitwę lub afirmację. Im częściej je powtarzamy, nawet jeśli nie zawsze to czujemy, tym bardziej nasza podświadomość je przyswaja i zaczynają działać. Proces akceptacji siebie trwa przez całe życie. Wewnętrzna akceptacja pozwala na polubienie siebie ina głębsze spotkanie ze sobą. Cieszę się, że inicjatorem tej kampanii jest dr Strzałkowski, ponieważ oznacza to, że również w dziedzinie medycyny estetycznej zachodzą zmiany” – dodaje Katarzyna Zawadzka.
„Pomysł zrodził się z potrzeby moich pacjentek. Uznaliśmy, że zmianę trzeba zacząć od tego, żeby zaakceptować siebie, polubić siebie, a medycyna estetyczna w takim naturalnym wydaniu może być pomocą do tego, taką wisienką na torcie. Natomiast medycyna estetyczna w nienaturalnym wydaniu, czyli chęci przemiany całkowitej, nie spowoduje, że pacjentka zacznie siebie akceptować, bo ona będzie zupełnie inną osobą. To jest bardzo potrzebna akcja uświadamiająca. Wiele pacjentek, dziewczyn, które do nas przychodzą, doceniają to, że w naszej działalności medycyny estetycznej zwracamy uwagę przede wszystkim na to, by one lubiły siebie takimi, jakie są” – mówi dr Franciszek Strzałkowski.
Jak polubić siebie?
To pytanie, które jest zarówno trudne, jak i proste. Po pierwsze, nie wpadajmy w pułapkę porównywania się z innymi, gdzie zazwyczaj wypadamy gorzej. Każdy z nas jest inny, ma swoje wspaniałe i gorsze strony. Po drugie, musimy zrozumieć, że nie zawsze będziemy w stanie zadowolić innych. Najważniejsze jest zadowolić siebie, nie patrząc na siebie przez pryzmat cudzych opinii. Oczywiście konstruktywna krytyka jest potrzebna do rozwoju, ale musimy również uśmiechać się do siebie, bo życie jest tylko jedno. Nie czekajmy z polubieniem siebie. Kochajmy siebie takimi, jakimi jesteśmy tu i teraz. Za jakiś czas możemy stać się lepszą wersją siebie i i też będziemy siebie lubić. Bądźmy dla siebie jak najlepszą przyjaciółką czy bliską osobą. Wyobraź sobie, że jesteś swoją własną przyjaciółką. Wyjdźmy z siebie, spojrzyjmy na siebie z boku i zastanówmy się, co byśmy pomyśleli o tej osobie. Bylibyśmy troskliwi, chcielibyśmy, żeby czuła się dobrze. Chciałabyś, żebyś siebie akceptowała. No tak to trzeba sobie to wyobrazić” – mówi Joanna Liszowska.
„To bardzo ważna kampania uświadamiająca. Żebyśmy codziennie sobie o tym powtarzały, żebyśmy nie zapominały, że nawet jak powiesz sobie „lubię siebie”, to ktoś obok się też nad tym zastanowi. To jest uniwersalne w gruncie rzeczy i bardzo pojemne stwierdzenie. Takie działania mają moc, są zaraźliwe i oby były zaraźliwe. Oczywiście wszystko ma swój czas. Teraz jest czas budzenia świadomości i pokazywania ludziom, że jesteśmy bardzo podobni wszyscy do siebie, że mamy takie same uczucia, emocje, coś nas boli, cierpimy, chorujemy, umieramy, zakochujemy się. Odkrywanie siebie to jest też drugi proces. Ja jestem w nieustannym procesie, odkąd sięgam pamięcią. Mogę się tylko podzielić swoim doświadczeniem, swoją odsłoną siebie. Mam takie pragnienie, żeby ludzie byli bardziej szczęśliwi” – mówi Dorota Landowska.
„W poprzedniej kampanii Jowita Budnik powiedziała, że lubiła siebie zawsze. Ona jedna. Ona jest ambasadorką być może doskonałą, bo cała reszta walczy z akceptacją siebie do dzisiaj. Ja też się mocuję. Każdego dnia się mocuję. Jednego dnia lepiej, drugiego gorzej, ale raczej mam dobre samopoczucie na swój temat. Nie wymagam chyba od siebie za dużo. To jest klucz. I próbuję nie być małostkowa. Natomiast dzięki mojemu zawodowi oswajam się ze swoją twarzą realną w ruchu na ekranie, a nie tylko z ładnym dziubkiem na zdjęciu. Po drugie, grając kobiety starsze ode mnie, czasem matkę zwyrodnialca, a czasem kobietę, która jest na skraju śmierci, też oswajam się ze swoją twarzą. Babeczki, musimy siebie polubić. Mówię też o tym, co się dzieje w środku. I to jest robota, myślę, na całe życie” – mówi Katarzyna Herman.
Partnerem głównym kampanii #lubiesiebie jest Oslo Skin Lab.
Akcję wspiera również marka Kevin Murphy.
Materiał prasowy