Do 2040 roku nowotwory skóry mogą stać się drugim najczęściej występującym nowotworem na świecie – ostrzegają eksperci Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. W Polsce problem wciąż jest niedoszacowany, a pacjenci zbyt często trafiają do specjalistów zbyt późno.
Niewidoczna epidemia
Raki skóry – głównie podstawnokomórkowy (BCC) i kolczystokomórkowy (SCC) – odpowiadają za niemal wszystkie przypadki nowotworów skóry. Oficjalnie w Polsce diagnozuje się ich ok. 15 tys. rocznie, ale faktyczna liczba może być kilkukrotnie wyższa, bo część pacjentów leczy się prywatnie i nie trafia do rejestrów.
Choć rzadko prowadzą do zgonu, mogą być niezwykle destrukcyjne. U osób z obniżoną odpornością czy predyspozycjami genetycznymi mogą przebiegać wyjątkowo agresywnie. Co ważne, przebycie raka skóry zwiększa ryzyko kolejnych nowotworów – także czerniaka.
Ten ostatni, choć rzadszy, jest szczególnie groźny. W Polsce rozpoznaje się ponad 4 tys. przypadków rocznie, a około 1200 osób wciąż umiera z jego powodu. Prognozy na najbliższe dekady są alarmujące – zachorowalność na nowotwory skóry rośnie szybciej niż w wielu innych typach raka.
Wczesne wykrycie ratuje życie
Na wczesnym etapie czerniak może wyglądać jak zwykłe znamię. Dermoskopia pozwala go rozpoznać i uratować życie pacjenta. Badanie skóry powinno obejmować całe ciało, nie tylko pojedyncze zmiany. W diagnostyce stosuje się dermoskopię, mikroskopię konfokalną czy badanie histopatologiczne. W trudniejszych przypadkach niezbędne są badania obrazowe.
Eksperci zwracają uwagę, że lekarze rodzinni mogą odegrać kluczową rolę w wychwytywaniu pacjentów z grup ryzyka. – Stworzyliśmy mapę poradni z dermatoskopem na NFZ. To działa, ale potrzebna jest większa świadomość pacjentów i lekarzy – mówi dr hab. Marcin Ziętek.
Coraz częściej pojawiają się też pomysły wykorzystania sztucznej inteligencji do analizy zdjęć zmian skórnych wykonywanych samodzielnie przez pacjentów.
Chirurgia i nowe terapie
Pierwszym etapem leczenia czerniaka pozostaje chirurgia – wycięcie zmiany i ewentualna biopsja węzłów wartowniczych. Jednak w ostatnich latach ogromny przełom przyniosła immunoterapia i leczenie celowane.
Pacjenci z bardziej zaawansowanymi zmianami mogą dziś otrzymać roczną immunoterapię jako leczenie uzupełniające. To realna szansa na wyleczenie, ale terapię trzeba rozpocząć w ciągu 16 tygodni od operacji.
Nowoczesne leki pozwalają kontrolować chorobę nawet w zaawansowanym stadium. Część pacjentów żyje dłużej dzięki immunoterapii, inni szybko reagują na leczenie celowane inhibitorami BRAF/MEK. Wybór metody zależy od profilu guza i stanu chorego.
W raku kolczystokomórkowym standardem staje się immunoterapia anty-PD-1, a w przypadku zaawansowanego raka podstawnokomórkowego – inhibitory szlaku Hedgehog. Chemioterapia jest stosowana coraz rzadziej i tylko w sytuacjach bez wyjścia.
Potrzebne zmiany systemowe
Eksperci są zgodni: pacjenci powinni być leczeni w dużych, wyspecjalizowanych ośrodkach, gdzie współpraca chirurgów, onkologów i radioterapeutów przebiega płynnie. – W mniejszych szpitalach bywa, że pacjent traci tygodnie i w konsekwencji szansę na leczenie uzupełniające.
Profilaktyka w naszych rękach
Najprostsze zalecenia wciąż pozostają najskuteczniejsze: ochrona przeciwsłoneczna, stosowanie kremów SPF 30+, unikanie solarium oraz regularne samobadanie skóry.
– Świadomość czynników ryzyka i wczesne wykrycie zmian to fundament profilaktyki. Każdy z nas ma realny wpływ na swoje zdrowie – podsumowują eksperci.
📌 Nowotwory skóry rosną szybciej, niż pokazują statystyki. To choroba, której możemy zapobiegać – ale tylko wtedy, gdy nie będziemy jej lekceważyć.
Materiał prasowy





